Od razu chciałabym wam złożyć najszczersze życzenia z okazji świąt Wielkiej Nocy! Życzę Wam i waszym rodzinom wszystkiego najlepszego, zdrowia szczęścia i błogosławieństwa Bożego.
Wybaczcie mi moją długą nieobecność. Jakkolwiek próbowałabym się tłumaczyć, moją winą jest fakt, iż posty się nie pojawiały. Jednak zamierzam się poprawić - mimo braku czasu i nadmiaru obowiązków co jakiś czas opublikuję jakąś notkę. Z resztą sami zapewne wiecie jak ciężko jest znaleźć trochę czasu dla siebie kiedy zbliżają się egzaminy ( ̄ω ̄;)
W każdym razie - przygotowałam dla Was dzisiaj małą recenzję! Dotyczy ona tinta z koreańskiej firmy TONY MOLY.
Słowo tint z angielskiego znaczy "barwić/barwa/zabarwienie" czyli właściwie możemy nazwę przetłumaczyć jako "zabarwiacz ust" ´・ᴗ・` Do wyboru mamy 3 warianty kolorów - czerwony, różowy oraz pomarańczowy. Mój wybór padł na czerwień.
Plusy:
+ Piękny, soczysty odcień czerwieni
+ Bardzo bardzo wydajny - wystarczy kilka kropel, a już zapełnia usta
+ Dość duża pojemność - aż 12 ml
+ Śliczny zapach wisienek
+ Ładne i wygodne w użyciu opakowanie
+ Cena: około 15 zł (eBay)
moje usta przed użyciem tinta
usta są inaczej zabarwione, w zależności jaką ilość produktu nałożysz
Minusy:
- Trzeba używać go na dobrze nawilżone usta! Kiedy nie są wilgotne lub wyschną i ich nie nawilżymy na czas, usta wyglądają jakby były popękane i pokrwawione
- Można się pobrudzić podczas używania (np. kiedy chcemy rozetrzeć go na ustach), a ciężko się go zmywa
tutaj widać jaką małą ilość użyłam do zabarwienia całych ust
Naprawdę polecam, jest to ciekawy i warty zakupu kosmetyk. Co do wad - da się do nich przyzwyczaić. A Wam jak się podoba efekt? Bo moim zdaniem jest oszałamiający! Jeśli macie już doświadczenia z tego typu kosmetykami, chętnie posłucham waszych opinii (人 •͈ᴗ•͈)
Bai bai~♬






